Post nazywa się sesja zdjęciowa z dziećmi, bo mimo że na pierwszy rzut oka widać tylko jednego berbecia – filuterną Marcysię, to na sesji była też jej siostra – Tosia, jeszcze wtedy mieszkanka brzucha mamy. Sesja ciążowa połączona z sesją rodzinną jest chyba najfajniejszym rozwiązaniem. Mamy trochę zdjęć rodzinnych, trochę sesji brzuszkowej samej mamy i… masę śmiechu!

W końcu ciąża, gdy nie jest pierwszą ciążą w rodzinie to moment dla wszystkich – każdy na swój sposób czeka na przybycie tego nowego członka bandy!

Sesje zdjęciowa z dziećmi to nieustanny ruch, niezależnie od tego, czy jesteśmy w domu, czy na zewnątrz. Nawet gdy na chwilę usiądziemy, to z tyłu głowy zawsze mam myśl, że ten moment za sekundę się skończy i trzeba wykorzystać go w stu procentach. Z mojego doświadczenia wynika też, że nie ma sensu bardzo przywiązywać się do samego pomysłu na sesję – bo i tak najważniejszy końcowo okazuje się pomysł najmłodszych jej uczestników ;-) Tak więc ogólna koncepcja i tzw. „go with the flow” to przepis na sukces na sesję rodzinną z dziećmi.

Dzieciaki na sesjach zdjęciowych potrafią skraść praktycznie całą uwagę (o ile można w ogóle w przypadku takich słodziaków mówić o kradzieży). Jeśli jest to sesja ciążowa staram się więc, żeby przyszła mama miała też chociaż kilka własnych portretów. Także fajnie, jak uda się zrobić trochę indywidualnych zdjęć każdego z rodziców z brzdącem. Nie zawsze jest to takie proste jak się wydaje. Szczególnie, jak gwiazda sesji to takie żywe srebro jak Marcysia.

Koniec końców sesja rodzinna to zdjęcia całej rodziny razem. Ja osobiście jestem fanką naturalnych ujęć, gdy śmiejecie się i wygłupiacie. Oczywiście, fajnie mieć też takie, kiedy wszyscy w miarę statycznie patrzycie się do obiektywu, ale takie zdecydowanie są w mniejszości. Wolę pokazać Waszą energię, miłość i to, jak dobrze się ze sobą bawicie.